Tatooine

Roześmiał sie zadowolony ,dająć jej w ręce jakieś zdjęcie.
-Niespodzianka.
Było to jej zdjecie kiedy owy mężczyzna klepnął ją w tyłek.

Dziewczyna wizeła zdjecie i zmierzyła go chłodnym wzrokiem. Wcale nie wyglądałą na wkurzoną albo rozbawioną, z kamiennym wyrazem twarzy podarła zdjęcie.
- Przestań się wydurniać! Co ci odbiło żeby dać się petać ciemnej mocy!
Syknełą przez zacisnięte zeby cały czas na niego patrząc.

-Mnie nic nie opętało...przez pare lat nauczyłem sie używać ciemnej mocy bez potrzeby przejścia na drugą strone.
Odpowiedział spokojnie przyglądajac sie zdjęciu.
-Wiesz masz całkiem zgrabny tyłek,i nie takie spiczaste piersi jak mówił Jace.
Zasmiał się w statku.

- Przestań wygadywac głupoty! Nad tym nie da się zapanować! A ten głupi komentarz o zabawe to co to było?
Krzykneła ze złością.
- Nie chce żeby kto kolwiek dowiedział się o tym więc z łaski swojej to podrzyj... Nie chce żeby ktokolwiek wiedział o te bliźnie...
Powiedziała odwracając od niego wzrok.

-Jakiej bliznie?
Spytał spokojnie,dziewczyny i zaraz potem podpalił zdjecie i zgasił na ziemi.
-Ehh,wybacz zdaża mi się tak czasami...dawno sie nie widzieliśmy i dużo się zminiło u mnie.
Powiedział spokojnie do niej.

Lilian spuściłą wzrok zaciskając dłonie na oparciu.
- Nie tylko u Ciebie... Wszyscy się zmieniamy...
Powiedziałą cicho spoglądając w jego stronę, ale jakby go nie widząc.

-Więc co sie stało u ciebie,siostro?
Spytał swoim ,bardzo rzadkim jednak kochanym opiekuńczym głosem który chyba tylko ona znała w całej akademi.

Lilian zaśmiała sie jednak w jej głosie nie było słychać ani krzty wesołości.
- Nie potrfie Ci odpowiedzieć... Może sama nie za bardzo zdaje sobie z tego sprawe... To ty albo Jace mi powiedzie w jaki sposób się zmieniłam...
Powiedziała cicho uśmiechajac się smutno.
- Wiesz naprawde żałuje że już nie jesteśmy dziećmi... Wtedy wszystko było takie proste...

-Nic nigdy nie było proste...znaczy jak dla kogo.
Odpowiedział spokojnie przyglądajać się planetom które omijali.
-Ważne...że znalazlaś sobie kogoś kim będziesz się opiekować.
Uśmiechnał się spod zamkniętym oczu,i nasłuchując dzwięku silnika.

- Skąd wiesz?
Zapytała spoglądając na niego lekko zaskoczona. Po chwili spojrzała z lekkim zakłopotaniem w okno.
- W cale nie jestem pewna czy powinnam podchodzić do Shay w taki sposób... To może dlatego że tak tęsknie do beztroskich dni a ona jest do mnie podobna...
Powiedziała z cichim westchnieniem.

-Ciesz się Shay...pamiętasz ilu kadetów zmarło,dbaj o nia,rozwijaj jakby to było twoje dziecko.
Odpowiedział spokojnie,z dalej zamkniętymi oczami.Bawiąc się medalionem w dłoniach,miał dziwny kształt jak gdyby 3 oka przyglądajace sie czemuś.

- Nie wiem czy to dobre... To tak jabym ją faworyzowała...
Powiedziałą cicho i spojrzała na medalion.
- Skąd go masz?
Zapytałą z lekkim zaciekawieniem.

-To weź ją na padawana.
Ziewnął spokojnie,nagle kiedy usłyszał pytanie od niej otworzył szybkim ruchem medalion.W środku było jakieś zdjecie i trochę jakiejś ziemi,a na jego twarzy pojawił się uśmiech.Na zdjeciu była ich trójka...a dokładnie dzień kiedy się poznali,kobiete ogarneła dziwna Nostalgia.

Lilian na chwile zniruchomiała. Podeszła do niego i nachyliła się nad medalionem.
- Dawno nie widziałam tego zdjęcia...
Powiedziała cicho i uśmiechneła się lekko.
- Może masz racjie... Wezme Shay na padawana jeśli będzie chciała oczywiście..
Powiedziała ponownie siadajac na swoim miejscu.

-Piękne zdjęcie co?
Uśmiechnał się przejężdzajać po medalionie.
-Biedne się troche zniszczyło...wiesz wiele misji i takie tam.
Zaśmiał się otwierajać oczy i patrząc na nia swoimi wielkimi ciemnymi oczyma które pamietała z młodosći kiedy ją jako jedyny pocieszał w trudnych momentach.

- To dobrze że je zachowałeś...
Powiedziała uśmiechając się lekko i zapieła pasy.
- Zaraz ladujemy...
Powiedziałą spoglądając w okno i nagle sykneła, po jej czole pociekła stróżka krwi.
- Jasna cholera zapomniałam o tym...

Chłopak na nią spojrzał,i lekko się przeraził.
-Jasna cholera a tej co znowu!
Krzyknał i przejał stery,miał nadizeje że szybko wyląduje,z tym jak zawsze ledwo trzymającym się człowiekiem.

Dziewczyna opieła pasy i wstała chwiejąc się ruszyła do łazienki.
- Jak to co... Przez twój genialny plan wyrżnełam głową w ściane...
Sykneła i wsadziła głowe pod kran, odkręcając kurek z zimną wodą. Umylwaka prawie natychmiast stała się cała czerwona. Dziewczyna przyłożyła dłoń do rany i zatamowała krwawienie po czym pospiesznie, zrobiła opartunek. PO chwili wzieła dwie tabletki. Opadła na siedzenie trzymając się za głowe.

-Bosko mam naćpaną siostre w statku.
Powiedział patrząc na nią jak odpływa we śnie,byli już coraz bliżej Yavin 4.A jemu coraz mniej to się podobało,zaczał przyglądać się powiększajać sie sylwetce planety.

- To był proszek przeciw bólowy tempaku...
Syknełą cały czas mając zamknięte oczy. Powoli je otworzyła i spojrzała w stronę okna.
- Reven... Przypomnij mi że jeśli jeszcze raz będziesz miał jakiś przebiegł plan mam cię kopnąc w tyłek..
Powiedziała cicho.

-Jasne jasne.
Uśmiechnał sie lądujać na planecie,Revan wyskoczył ze statku po lądowaniu.
-Trzymaj sie Siostra,ide do rady zgłosić Raport.
Uśmiechnał sie zostawiajać ja w statku
<z tematu>

Głowe chłopaka o milimetr minął but.
- Ja cię zarazo kiedyś zatłuke!
Krzyknełą za nim i po chwili wyszła ze statku.
<z tematu>